Strona główna | Mapa serwisu | English version
 
Poezja > Roślinnienie > Rosochatość

Rosochatość
1.

rozpuściłam gałęzie pojętne jak znaki
nie przed kpiną ale prawdą
rozczesuję obłoki jasnych rys

tyle głosów zaszło 
nie wiadomo za – kim – 

a wszystko co odrasta
to jedyny ciąg dalszy
który niecierpliwy żywioł zetrze

jestem przeraźliwie skończona 
choćbym rosła długo jeszcze
przez zatrzaśnięte powietrze

    2.

nocy telenta się u widnokręgu
ledwo zatartych konstelacji natłok
póki nad ziemią w świtu pręgach
nie zważy się potłuczone światło

w nim – to co widoczne – 
nie śmierć ani nawet starość
ale – obecność lżejsza od pustki

więc już – już nazajutrz 
inne drzewo się otworzy
i przerażone w czerń upuści
bystry jak krew biały korzeń


Copywright by Martyna Franczuk