Strona główna | Mapa serwisu | English version
 
Poezja > Roślinnienie > Kalendarze z reprodukcjami obrazów Gauguina

Kalendarze z reprodukcjami obrazów Gauguina

 

Sortując je, obwąchuję kartki i rewiduję nieświeże litery.

Spodziewam się natknąć na trop mojej entelechii,

ale tu nie ma nic, oprócz znoszonych zapachów

i koniecznych prywatnych zapisków.

 

To na przykład zdanie przypomina mi linię życia:

trzeba w nim postawić akcent, bo inaczej życie

pojmę opacznie, a nie wiem nawet,

jak wygląda rysa chwili obecnej.

 

Nie obawiam się o czyste kartki,

chociaż nie mam dla nich sensownego zastępstwa.

Uważam pilniej, by zmieścić się między

brzmieniem a pauzą, rokiem a obiegiem Ziemi,

cieniem a cieniem, pamiętając przy tym,

że w dzieciństwie rok rzeczywiście trwa

od Gwiazdki do Gwiazdki, w młodości tyle co

wypalenie papierosa, a potem już nie dłużej niż

poszukiwania srebra w potoczystych rzekach włosów…

 

Nie podlegamy cyklom i jesteśmy dla siebie za szybcy.

Obrazy rejestrujemy (o ile dobrze pamiętam)

Co jedną dwunastą sekundy. Dlatego nie dostrzeżemy,

dokąd odchodzimy, tak, jak nie udało nam się spostrzec,

skąd przyszliśmy.

 

 

 

Copywright by Martyna Franczuk