Jak by to nie zambrzmiało,liczę wciąż na swoich dawnych nieznajmoych, którzy - gdybym wtedy jednak się myliła, gdyby tramwaj nie czekał, a wiosna miała opoźnienia, zostawaliby moimi mężami.
Kartkuję pamięć, ale nie ma w niej chłopców ze starszych klas, mogących podkochiwać się we mnie.
Żadnego spojrzenia pokładającego nadzieje w jakimś atucie, o którego istnieniu nie miałam pojęcia. Róż prawie przesłanych, ale może jednak zbyt niestosownych.
Pogawędek przy kawie za szczęśliwe odnalezienie niezgubionego portfela. Głuchych telefonów, gdy odbierałam ja, a nie obca mi, za to bliższa komuś Ela.
Same fakty, twarze rozpoznawalne, głosy podobne, a swetry konkretnie beżowe. Ani jednego sprzeciwu, gdy na ostatnią chwilę wbiegam do dnia bieżącego.
|