ziemia pachniała wysokimi łodygami które chełpliwie nadstawały ponad sino-neonową szczeć łąki
wielkie myśli ścigały się przez wieże jak poranne torpedy rosy dla których rzeczami do stracenia były rzeczy nieodzyskane
wystarczyło nagłe zwalisko języków by krzyk zgodził się wszystkim
by wilgoć w kożuszku na watolinie i przekaz zatrzymany w przepalonym przewodzie zapadły się między tłumy gruzów
jedną zaletę ma taki kamień prawdy o nich nam nie powie ani też nie skłamie
ta odziana prawda sprawia że cierpimy na ludzką pamięć po to by dać im jeszcze czas ocaleć
|