Pokój. Kobieta leży w łóżku tak, jak do snu się leży. Śni fanatycznie. Na dziś muszę umrzeć, oderwać się od kochania bliskich.
jej się wydaje, że wstaje faktycznie, podchodzi do drzwi ze zwinnością tego, co nie do wypełnienia, krokiem, jaki nie posuwa
dodaje, jednak ustawiczna Bo do czego jesteśmy sobie tak konieczni? nie czekając Ani to widno, ani pomyłka po godzinie czwartej.
tu: wręcz epicka pauza podąża za nurkowym lotem spojrzenia Nie mieszkam w niniejszym domu, którego, nawiasem, nie wzniesiono.
Tak naprawdę nie dotyczą mnie właściwie niezaistniałe przyczyny. W istocie nie ma potrzeby nawet wzywać karetki. Nikt nie umarł,
za chwilę obudzona, z przekonaniem, że nadal deklamuje i ulgą zbawionej jak gdybym - przecież - w niczym nie uczestniczyła.
|