Strona główna | Mapa serwisu | English version
 
Poezja > Roślinnienie > Monodram

Monodram
Pokój. Kobieta leży w łóżku tak,
jak do snu się leży. Śni fanatycznie.
Na dziś muszę umrzeć, oderwać się
od kochania bliskich.

jej się wydaje, że wstaje faktycznie,
podchodzi do drzwi ze zwinnością
tego, co nie do wypełnienia, krokiem,
jaki nie posuwa

dodaje, jednak ustawiczna
Bo do
czego jesteśmy sobie tak konieczni?
nie czekając Ani to widno, ani
pomyłka po godzinie czwartej.

tu: wręcz epicka pauza podąża
za nurkowym lotem spojrzenia

Nie mieszkam w niniejszym domu,
którego, nawiasem, nie wzniesiono.

Tak naprawdę nie dotyczą mnie
właściwie niezaistniałe przyczyny.
W istocie nie ma potrzeby nawet
wzywać karetki. Nikt nie umarł,

za chwilę obudzona, z przekonaniem,
że nadal deklamuje i ulgą zbawionej

jak gdybym - przecież -
w niczym nie uczestniczyła.


Copywright by Martyna Franczuk