Wysłałam duszę na wakacje, żeby nie wyjadała po nocach dziennych wydarzeń, doraźnie odstąpiła miejsce w parafii i przy okazji odetkał się odpływ w szlachetnym żeliwie czyjegoś serca. Ona ma teraz fakturę plaży, kolor ciepła, stan skupienia cienia i kształt oceanicznej pryzmy. Proszę mi wierzyć, moja dusza dobrze się bawi tam, gdzie jej nie poznają i nie biorą za swoją. Nie jest potrzebna bardziej niż kiedykolwiek, nie śle widokówek, nie kupuje regionalnych pamiątek. Wyjaśnia sobie ważne sprawy, w końcu – zrywa ze sobą. A ja nie przestaję wypatrywać, gdy wystukujecie na szybie treść telegramu. |