Strona główna | Mapa serwisu | English version
 
Poezja > Roślinnienie > Do trzech córek świętej Zofii

Do trzech córek świętej Zofii

 

1.

podlewam cię i pielęgnuję

nie wystawiam na ostre słońce

z wiosną przycinam rosochate końce

bo za mocno bujają

 

czas stany i rzeczy wprawia w ruch

mnie w przewlekłe zaskoczenie

 

pospieszona wymarzasz

a spóźnionej słota psuje owoce

 

oliścieni rzucają cień

na niesmaczne wydrążenie

i wróbla który z tęsknoty trzepoce

o głuchy jak telefon pień

 

kupiłam dla ciebie donicę

teraz jakoś znajdę czas

i posadzę jeszcze raz

 

póki jesteś

 

2.

wiesz jak ze mną jest

 

w szklance nie ma ziemi

w której się można zacisnąć

 

zwłaszcza dwutlenek przyjmuję

z cudzej uprzejmości

 

zamiast słońca

zadowalam się lampką paryską

i tobą w zupełności

 

przyrzeknij mi jednak

karmiąc więdnące pąki

że kiedyś jeszcze

deszczem mnie przesiąkniesz

 

3.

dziś nie niepowtarzalna

najwyżej n-ta

 

powielona jak florystyczny motyw

na billboardzie z bielizną

takiego a lepszego producenta

mówisz że jestem dobra

bo głodna twoich zamiarów

dobra bo łagodna

samo bierz nie zamień

 

ależ odejdź bardzo proszę

zostaw mnie z tą niewiarą

że wrócisz nim okwitnie kamień

 

 

Copywright by Martyna Franczuk