księżniczka ma lat siedem
i nie myśli o obowiązkach umarłej
odprawia czary termometrem hrabiny
a to loda a to przynieś mi Steffi
a to uśmiechnij-się-wreszcie
– z trudem znosi naukę
etykiety sytuacji
jest alabastrowa
jak wszystkie jej urodziwe poprzedniczki
z orszakiem metalowych domen
merów plastiku i dawek płynów
wychodzi na spotkanie księciu
zza siedmiu oddziałów
– na balu w świetlicy bawi ich błazen elektrod
księżniczka ma wszystkie dwórki
(tylko Zdrowie jej nie służy)
jedne odziewają ją codziennie
w suknię blaknącego płomienia krwi
inne w diagnozy niezawodne jak pocisk
ojciec księżniczki wychodzi na papierosa
stając się czujnym niczym dym
kiedy ona zaśnie znowu
w oblężonym księstwie leukemii
|