Spodziewałam się, że to niedaleko.
Oni zdarzali się jak sosny – w każdym
lesie. Śmiech więc musiałam odwlekać,
a komentarze wsadzić w kieszeń.
Moje ostatnie złudzenia to takie,
że zapłacą mi czymś, czego nie obejmuje
materia. A bywało różnie: opryszczka,
lakier. Każdy natomiast zreferował mi
swój serial. Serial drogi.
I coś mnie bawiło w tym, co mówiły
te żywe świątki półbogi. Dokąd to jadą
z przesiadką. Dokąd dotrą. Rzadko.
|