Nie są to już hieratyczne odzwierciedlenia Egipcjanek, ani żywe dzbany Rubensa. Kiedyś to okazywało się nie takie proste – trzy wymiary streścić w dwóch. Dziś bezzwłocznie rezygnuje się z szerokości. Co więcej karygodne jest greckie siedem i pół głowy na nogach tak białych i solidnych, że to aż rozsądne. Natomiast sylwetce kategorycznie zakazuje się dążenia ku przestrzeni wokół. Cera ma kolor światła jego oczu, należy się jej więc zrozumiała doskonałość. Artysta może śmiało poniechać dbałość o jak najwierniejsze oddanie tekstury pieszczot wielbiciela. Ja, gdybym była fotografem, zasugerowałabym może zmianę oświetlenia, a i tak najpopularniejszy jest retusz. Porozstawiane na okładkach w pozycji kulszowej, warte są poświęcenia im kilku wyłącznych tomów. W najgorszym wypadku – rozpraw napisanych przez nas, może i słusznie nie zasługujących nawet na uśmiech wszechczasów, mogący – nie nas jedne – wywieść z abstrakcji. |