Układ planetarny na wodzie
– orbity fal pęcznieją, gdzieś
nikną ich osnowy. Smutek,
szarmancki złodziej, dla mnie
deszcz pochwyca jesionowy.
Nawlekam na głos prędko
jak strzała wierzb przepychanki:
Ty ją nakłoń! Ale woda nagle zbystrzała
i nie wiem w końcu, czy oddechu,
czy miłości mi – zabrakło? – –
|