Strona główna | Mapa serwisu | English version
 
Poezja > Roślinnienie > Sen o leśnym sanktuarium

Sen o leśnym sanktuarium
I

Mrok – zaklinacz snów – polany zachodzi.

Dziś dozgonną miłość komuś przepowie,

srebrzystą przędzę składając do łodzi

z białych powiek.

 

II

Apeiron wygląda jak wszechświat znany

przez sfery niebieskiej krągłą lukarnę.

Prześlizgnie się on we wzrok twój kochany

przez łzy ofiarne.

 

III

Twe skryte ścieżki mirabile visu

iskrzą owadzie galaktyki mnogie.

Gdzie nie spojrzeć łyska pierścień jaspisu,

żywiczny ogień.

 

IV

Seraficzny strumień, jego nurt tak znasz:

urywa się – wakuum sięga prawie.

Semper idem, niczyj bardziej niźli nasz

spłynie w Nawie.

 

V

Mgły podleśne poranek wczesny złoci.

Tremolo pnie rozbudza śpiew ich ptaka.

Kontur księżyca spływa z paproci –

nocy tilaka.

 

VI

Świt kładzie kolory sfumato, spłonie

mój najmilszy majak, vana imago.

Krawędź gubi w łuny ćmim żargonie…

Już znikł! Nie ma go!…


Copywright by Martyna Franczuk