Strona główna | Mapa serwisu | English version
 
Poezja > Roślinnienie > Scena niewiedzy

Scena niewiedzy
Gdybyś był tak zawodowo obcy,
mielibyśmy w co płoszyć
nasze przejściowe osobności.

Ten dzień można by wyprowadzić
z ogólnej zależności,
że każda chwila to ułamek
obopólnie utracony.

A tu jesteśmy dla siebie zdrapką,
chociaż nabawiliśmy się smutku,
jaki nietrudno odgadnąć.

Te nie mogę teraz rozmawiać,
a dziękuję, poczęstuję się,
nie śpię od przedwczoraj
może byłyby
naszym pierwszym
wspólnym slajdem.

Ale ty musiałeś być mądrzejszy,
byłeś faktem,
który po prostu się zna.
Rosłeś
bezzielonym zupełnie pnączem
w moich jałowych snach.



Copywright by Martyna Franczuk