Nie mogłem być wysoka, każdy głos traciłam, zaledwie dojrzewał.
Wydrążona własnym sokiem widzę zakorzeniający się wirłopłat wtóru, gdy we mnie zaniemawia drzewo.
Póki jestem naoczna, rosnę w słoje puste, w niegotową suitę jeszcze a piacere.
Nic nie porasta drzew tak cicho i bez ustępstw, jak muzyka i - śmierć -
|